absurdy sądowe, kasta.news, psychopaci, sędziowie

Redakcja „afer prawa” z wizytą u redaktora Pileckiego po 7 latach od słynnego „wyroku”

Pokrzywdzeni przez Z. udali się do lokalnej gazety

Oburzeni tym, że stargardzka prokuratura w jawny sposób zaaprobowała: dręczenie, zastraszanie, pobicie, napad i włamanie w wykonaniu małżeństwa zwyrodnialców Z .z ul. Bolesława Chrobrego 13 i ich syna: bandyty z Małkocina, siedmioosobowa grupa ofiar zwyrodnialców Z. udała się do lokalnej gazety, której redaktorem naczelnym jest Tomasz Pilecki. Ten sam, który kilka lat temu <pięścią w piwnicy> wytłumaczył dręczycielowi Z., że starszych kobiet się nie bije.  Dziennikarz  przyjął grupę i zapowiedział, że bacznie przyjrzy się sprawie. W tym celu wynajął biuro detektywistyczne, które miało za zadanie śledzenie bandyty z Małkocina i jego kontaktów z zorganizowaną przestępczością z jednej, a stargardzkim wymiarem sprawiedliwości z drugiej strony. Wnioski okazały się porażające. – Oto bowiem bandyta z Małkocina spotyka się po godzinach z prokuratorem Prokuratury Rejonowej w Stargardzie Szczecińskim, ponadto dzwoni do Komendy Policji, wynosi stamtąd informacje ze śledztw prowadzonych przeciwko niemu.  Stara się wpływać na śledztwa prowadzone w sprawie, a także przeciwko dziennikarzom, którzy opisali jego bandyckie czyny, w tym handel kradzionym paliwem. Wprost wywiera naciski na organa ścigania i w jawny sposób próbuje je wywierać także na pseudoniezależny sąd w Stargardzie Szczecińskim. – Tyle mogę ujawnić, resztę informacji przekazałem ABW , bo w mojej ocenie jakikolwiek kontakty statutowych organów państwa ze światem przestępczym, którego przedstawicielem jest Krzysztof Z. z Małkocina napawają głębokim niepokojem o kondycję tych organów – mówi Tomasz Pilecki. Lokalne gazety: 7 Dni Stargardu i Głos Choszczeński  w dwustronicowym artykule prasowym opisały przestępczą działalność rodziny Z oraz ich powiązania ze stargardzkim wymiarem sprawiedliwości. Artykuł odbił się wielkim echem w całym województwie zachodniopomorskim, a bohaterowie wydań: rodzina Z. przystąpiła do niebywałych ataków na gazety i personalnie Tomasza Pileckiego.

„Redaktor naczelny to bandyta, złodziej i uciekł z więzienia, gdzie odbywał karę 25 lat więzienia”


Takich i jeszcze bardziej obelżywych wpisów na temat Tomasza Pileckiego i jego rodziny na internetowych forach i gdzie się da, dokonywał i nadal dokonuje Krzysztof Z z Małkocina, po tym, jak lokalna redakcja nie przestraszyła się gróźb bandyty i dalej na łamach prasy ujawniała jego liczne kryminalne czyny. Zakrzewski próbował zastraszyć Tomasza Pileckiego poprzez poprzecinanie mu kół w samochodzie oraz podszywanie się pod niego, dziennikarzy gazety, tworzenie fałszywych profili internetowych gazety i dziennikarzy na facebooku, jak również próbę zdyskredytowania go w oczach opinii społecznej. Bandycie pomagał jego przyjaciel Andrzej Gunther, homoseksualista  zatrzymany i skazany za produkcję narkotyków w prywatnym mieszkaniu w Stargardzie Szczecińskim  oraz kolega siostry  bandyty z Małkocina, Wioletty Trały, pracujący w stargardzkiej firmie Backer OBR. A jak na czarny PR ze strony przestępców Zakrzewskich reaguje sam zainteresowany? Widać, że sprawia mu to sporą… radość. – Niech mi pani powie, pani redaktor jak to jest, człowiek pół życia zabiegał o rozpoznawalność, a dzięki bandycie z Małkocina zna mnie teraz każdy, kto oglądał Interwencję, czy UWAGĘ w TVN. Uwielbiam czarny PR, bo gdy ludzie nie wiedzą co jest prawdą, a co nie, to rozbudza ich ciekawość. I zaczynają się plotki. W biznesie to jest super sprawa. Bo nakręca to pieniądz (śmiech). Jeśli po opadnięciu emocji, po  upłynięciu od tego wszystkiego już sporej ilości czasu nie podejdziemy do tego jak do kolejnego absurdu polskiego państwa, to po prostu nabawimy się ciężkich chorób. Wczoraj byłem w Stargardzie Szczecińskim i spotkałem znajomego, radnego, człowieka także perfekcyjnie władającego językiem angielskim, bywalca salonów. Powiedział jedno niezwykle mądre zdanie – Tomasz wskaż mi drugie państwo cywilizacji zachodniej, w którym  pomimo twardych dowodów popełnienia przestępstwa jego sprawcy pozostają bezkarni, a dziennikarze za opisanie haniebnych poczynań sądu  otrzymują wyroki roku więzienia. I powiem pani, że jeśli ktoś mi powie, że to standardy Rosji, to będę musiał stanowczo zaprotestować, bo przebywałem ostatnio trochę w tym kraju. I w historii Federacji, po roku 1990 żadna prokuratura nie sklasyfikowała artykułu prasowego jako…dręczenie, a żaden sąd w tym kraju nie skazał z takiego artykułu dziennikarza na bezwzględne więzienie.

-Dziś jest dobrze. Nawet lepiej niż przed rozpętaniem tego piekła.Mogło być jednak zupełnie inaczej. Firma to delikatny organizm. Żyjemy na milionie zł. kredytu…

– Żartowanie z tego wszystkiego to jest pewnego rodzaju terapia po traumie. Przynajmniej ja tak uważam. Taka samoterapia w wykonaniu ludzkiego organizmu, która w połączeniu z radosnym usposobieniem i pogodnym charakterem Tomka, spowodowała, że…nie zwariował. Ludzie, widząc, że jego to bawi, idą w ten sam deseń i tak samo obracają całą tę chorą sytuację w żart. A ta potęga żartu rozlewa się dalej i dalej. Dziś hasła: Interwencja, Jasion, czy łomot w piwnicy to synonimy odwrócenia kota ogonem. Ludzi to bawi, śmieszy, powstają jakieś memy, śmieszne opowiadania, jakiś wariat o tym pisze nawet wiersze i wrzuca do Internetu. Sama, gdy to czytam, łzy lecą mi ze śmiechu na klawiaturę komputera – mówi Katarzyna Szulczewska-Burgholtz, ówczesna z- ca redaktora naczelnego Głosu Choszczeńskiego i była dziennikarka 7 Dni Powiatu Stargardzkiego.

-Ludzie do nasz piszą. Różni. Hejterzy, trolle, profesor Uniwersytetu Warszawskiego z Katedry Dziennikarstwa, czytelnicy portalu „Afery Prawa”,  kompletnie nieznani nam użytkownicy portali społecznościowych, znana w Stargardzie Szczecińskim była pani prezes dużej firmy, którą Jasion z Wesołowskim także chcieli pod stołem zamknąć za rzekome wałki w zarządzaniu firmą. Uniewinniona, oczyszczona  dopiero po prawnych bataliach przed europejskim trybunałem i z zasądzonym odszkodowaniem za niesłuszne skazanie. Pisze „hejter” z Wrocławia – dawajcie namiary na tego c…. <tu pada niecenzuralne słowo> z Małkocina i tą sędzinę < tu także pada niecenzuralne słowo> która podniosła rękę na wolność słowa. Odpisujemy mu: „Ale co chcesz zrobić, po co ci takie dane”. Hejter pisze: „Dręczyć chcieli niewinnych ludzi to popiszemy do nich z hejterską bracią maile na: [email protected]. Może nasz też  <tu pada niecenzuralne słowo> z tego sądu w Stargardzie wsadzi za to do więzienia. Przecież mamy wolność słowa. Dlaczego mam się bać głoszenia własnych poglądów – pisze „hejter”.

Przychodzi też dużo korespondencji pocztą tradycyjną. Ta głównie jest urzędowa. Z Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, od Rzecznika Praw Obywatelskich, z Kancelarii Prezydenta – Biura Kombatantów i Prawa Łaski, z Ministerstwa Sprawiedliwości, z Prokuratury Generalnej. Konstytucyjne Organa Państwa, w końcu, powtarzam, w końcu się obudziły. Przez ostatni tydzień nie było dnia, by nie dzwonił lub pisał jakiś dziennikarz mediów ogólnopolskich prosząc o komentarz Tomka do wyroku Europejskiego Trybunału, który wyrok Jasiona z 2010 roku uznał wprost nielegalnym i stojącym w całkowitej sprzeczności do europejskiego prawodawstwa i doktryny broniącej wolności: słowa, wyznań i przekonań. Tyle tylko, że do rozpatrzenia tych pseudowyroków Trybunał będzie miał jeszcze kilka – mówi dziennikarka. A najważniejsze rozstrzygnięcia przed nami. Zaważą myślę o być albo nie być prowincjonalnych sędziów z sądu rejonowego w Stargardzie Szczecińskim.  Dziś jest tak. Kiedy całe to piekło zgotowane przez przestępców Irenę i Jana Z i ich niezrównoważonego psychicznie syna Krzysztofa Z. z Małkocina oraz ich protektorów i mocodawców: pospolitych bandytów z sądu rejonowego w Stargardzie Szczecińskim się rozpoczęło, było inaczej. Będąc w defensywie, musieliśmy obrać strategię i strategię biznesową na najbliższy czas, zachować spokój, nie podejmować nieprzemyślanych decyzji. Po skazującym  wyroku, absurdalnym, idiotycznym – przecież wiemy o tym wszyscy, lecz wówczas podpartym „autorytetem” „niezależnego” pana Jasiona, prezesa sądu w Stargardzie Szczecińskim, który brylował w mediach mając swoje, jak się później okazało –  ostatnie w karierze-  5 minut  zwykli, nie związani ze sprawą ludzie, nie wiedzieli co o tym mają myśleć. I to dawało pole przestępcom Z., którzy próbowali odwrócić kota ogonem i zrobić z siebie ofiary, zgodnie z wytycznymi, którymi uraczyła ich pani Halina Waluś.

Dziś nikt w te jej bzury wygłaszane łamiącym się głosem nie wierzy.  Ale mogło być zupełnie inaczej. Bo zastanów się sama – ekstremalnie bezpośrednio mówi  pani Katarzyna – Z jednej strony dwóch dziadków, niezłych aktorów, którzy zagrali perfekcyjnie ofiary prasowej nagonki oraz ich synek, który smutnym głosem żalił się, że nie mógł  spać po nocach, kiedy przypominał sobie, jak bardzo „skrzywdził” go swymi publikacjami Tomek, a z drugiej…no właśnie on Tomasz Pilecki. Dynamiczny, mało przejmujący się „cierpieniem” swych „prasowych ofiar”, wiecznie zaganiany, wożący w reklamówce  forsę do banku w Zdrojach. Zawsze na ostatnią chwilę, bo zawsze tej forsy na spłatę gigantycznego kredytu na 30 lat nie ma. I tak od 5 lat zawsze po terminie, a przed nim, podobnie jak przede mną, jeszcze 25 następnych lat bycia wasalem banku – dodaje pani Katarzyna.

Ze skrzynki na listy wysypują się faktury do zapłaty, leasingi, dzierżawy, czynsze, drukarnia….7,8 tysięcy zł.  Przy tym  parkujący auto jak się da i gdzie się da. Na trawie, na miejscu Jasiona pod sądem, na chodniku, bo musiał załatwić to, bo musiał tamto, bo nie było miejsca. Stargardzka drogówka już nie miała na niego siły.

-Jak widzieli na  Szczecińskiej opla na niemieckich numerach z którego kapało paliwo, to wiedzieli kto nim jedzie. Już nawet nie reagowali- śmieje się nasza rozmówczyni.  Rozwalił filtr paliwa gdzieś o kamień na budowie, to przez pół roku ciekło. Nie miał czasu się tym zająć. Pojechał z żoną i dzieciakami na wczasy nad morze. Zapomniał, że cieknie z filtra. Kiedy  zbierali się do powrotu, nie było na czym „odpalić” auta. A w Międzywodziu stacji paliw nie ma… Dużo by mówić – żartuje pani Kasia. Po co o tym mówię? Po to, by ci coś uświadomić – znów bezpośrednio mówi nasza rozmówczyni. Widzisz takiego obrotnego faceta, który nie ma na nic czasu, biega, lata, ciuła 5 kafli miesiąc w miesiąc na kredyty i opłaty. Czteroosobowa rodzina w domu. Zupką knora i bananem ich nie wyżywisz. I widzisz z drugiej strony dziadków „aktorów”, i synka cwaniaczka, którzy nie mogli spać po nocy, tak bardzo przeżywali że redaktor <pojechał> po nich w gazecie. Efekty specjalne w postaci: trzęsących się rąk dręczyciela Jana Z., czy też podkrążonych od picia oczu Ireny Z, teatralna, zasmucona twarz bandyty z Małkocina Krzysztofa Z, który…tak o tym wszystkim myślał, że czasem budził się o 4 w nocy i dumał „czemu ten redaktor mnie tak osmarował w tej gazecie”. Och, jak chwyta to za serce.  Kto twoim zdaniem jest tu winnym? Redaktor, czy dziadkowie i bezrobotny cwaniaczek?  Oczywiście redaktor, bo ma ich w d…., więc jest nieczuły, wozi kasę w reklamówce i płaci 5 tys. zł kredytów, czyli pewnie „kradnie”, łamie przepisy ruchu drogowego, czyli jest „przestępcą”, parkuje auto na kopercie Jasiona, czyli jest „prowokatorem”, a na domiar złego auto ma na niemieckich numerach, czyli drwi z naszej ojczyzny i służy Niemcom którzy nas tyle lat… „dręczyli”. Czyli jest faktycznie „dręczycielem”. A być może miał też dziadka w Wermachcie. Jego stryj faktycznie był komunistą i wysokim państwowym dygnitarzem PRL. Znanym w Choszcznie i Gryfinie. A każdy komunista to złodziej i…dręczyciel. Jak do tego dodamy, że redaktor wyciąga od Niemców kasę na dzieci bo tam ma zarejestrowaną firmę, to… rok więzienia dla redaktora oraz 60 tys. zł grzywny, wydaje się tu karą… nawet zbyt łagodną. Więc dorzućmy mu drugi rok i kolejne 60 tys. Żona sobie poradzi jak redaktor będzie siedział w więzieniu. Z samego „kindergeldu” żona dostanie od Niemców  na rękę co miesiąc przez 25 lat 1600 zł, a za tyle niektórzy ludzie pracują w Polsce. Na cały etet. Ale….2 lata dla kogoś, kto płaci podatki w Niemczech? To jednak… też za mało. W Polsce bieda, a taki tam „naczelny” finansuje BundesRepublik zamiast „uciśnioną” przez PO ojczyznę? Dajmy mu 5 lat. 5 lat dla redaktora jest a w sam raz….

Paweł Graś, były rzecznik rządu, też miał „niemieckie” akcenty w życiorysie. I kradł. A redaktor też zna Grasia. Więc redaktor jest złodziejem. Na 5 lat z nim do puchy. Plus milion złotych grzywny. Bezapelacyjnie. W taki sposób,  można naciągnąć fakty na dosłownie każdą, niewygodną nam osobę. I z uczciwego człowieka zrobić…dręczyciela i przestępcę. Takie chwyty to polska specjalność. Tym zawodowo zajmują się służby specjalne. Tak było w przypadku Tomka. To była precyzyjnie zaplanowana, dobrze zorganizowana i przemyślana akcja, mająca na celu zahamowanie bardzo owocnie zapowiadającej się kariery politycznej oraz zdyskredytowanie człowieka, upadek firmy, licytację komorniczą domu  i wysłanie czteroosobowej rodziny pod most.

Pytanie, komu tak bardzo na tym zależało wydaje się nie na miejscu – mówi Katarzyna Szulczewska-B€rgholtz, spoglądając na list od Mariusza Jasiona, byłego prezesa sądu. Tylko dzięki naszej szybkiej reakcji i przemyślanym rozwiązaniom polegających na przekształceniach właścicielskich i przepisaniu majątku oraz ubezpieczeniu wszystkich kredytów na wypadek „W” jak również przeniesieniu kont bankowych za granicę wyszliśmy z tego wszystkiego bez szwanku. Nie ma się co oszukiwać, bez kontaktów, które nabyliśmy przez lata pracy – nie udało by nam się tego zrobić tak sprawnie i szybko. Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby tym psychopatom ze stargardzkiego sądu udało się nas wyprzedzić i zajęli by konta bankowe firmy, na których nawet nie ma połowy sum, które podwładni Jasiona zasądzili Tomkowi tytułem grzywien, kosztów, zadośćuczynień itd. Lekko licząc to ponad 130 tys. zł plus koszta komornicze. To by całkowicie sparaliżowało działanie firmy. Poszlibyśmy z torbami. A ten biznes to, w moim przypadku jedyne źródło utrzymania, nie licząc pensji męża Niemca. Mieszkamy w Polsce, spłacamy bardzo duży kredyt hipoteczny. Jesteśmy teraz tak zapobiegliwi, że oficjalnie firma stoi w Niemczech na moją mamę i mamę Tomka. Dla bezpieczeństwa. Nie chcę też nawet myśleć o tym co by się stało, gdyby Tomek dzień po wyroku nie przepisał u notariusza mieszkania, samochodów, firmy, działek na rodzinę i nie wziął rozdzielności majątkowej z żoną. Bóg ma go w swojej opiece, bo gdyby było inaczej, dziś nie miał by ani złotówki i siedział by w więzieniu za…napisanie… artykułu prasowego o pospolitej recydywie spod celi: Irenie i Janie Z i ich synku Krzysztofie Z. z Małkocina. Siedziałby tam gdzie psychopata Jasion od 5 lat próbuje go wysłać.  A Tomek Jasiona i jego zauszników: Waluś i Klimczak ograł jak dzieci. To też nie przypadek. Od więzienia wymiksować się jest… w zasadzie nie da rady. Pomimo, że wyrok skazujący dziennikarza wydany był nielegalnie, to ten kto go wydawał, zarządzał jednocześnie zatrzymanie i doprowadzenie. Osobą tą był Mariusz Jasion. Osobiście dzwonił do Zakładu Karnego, żeby sprawdzić, czy jego ulubiony <podsądny> odbywa już karę. Gdy odpowiedź była negatywna, Jasiona zamurowało. 

Wbicie w <system> do wykonania nielegalnego wyroku: nieprawomocnego, <wklepanego> jako prawomocny, także było celowe i z premedytacją, choć po zawiadomieniu o popełnieniu przez Jasiona i Klimczak przestępstwa, które w Prokuraturze Generalnej złożył Tomasz Pilecki, była przewodnicząca II Wydziału Karnego  SR w Stargardzie Szczecińskim  Kamila Klimczak uznała to za…wypadek przy pracy.  Oczywistym jest, że z pewnością po interwencjach samego zainteresowanego i listach do Ministerstwa, czy Prokuratury Generalnej, natychmiast zarządzono by jego zwolnienie. Ale wcześniej, odsiedziałby pół roku, jak nie więcej- zanim trzymający komitywę ze skorumpowanym sędzia Zakład Karny, zdecydował by się wysłać pocztą jego listy.

-Największe układy nie pomagają. Polskiemu bezprawiu sądowo – prokuratorskiemu nie podołali nawet najlepsi adwokaci warszawscy Lwa Rywina. Ten znany producent filmowy przesiedział cały 2 letni wyrok, choć próbował wyjść, ustawowo, po odbyciu połowy kary – na 24 godzinną przepustkę. Nie przyznano mu jej, choć, na miły Bóg, jaki z niego był przestępca? Dopiero zawał serca i choroba wieńcowa pana Lwa skruszyła zatwardziałe serca sędziów wydziału penitencjarnego sądu w Warszawie i puścili tego znanego producenta filmowego na przepustkę….w asyście pracowników Służby Więziennej. W jednym bezapelacyjnie zgadzam się z  Jarosławem Kaczyńskim, prezesem PiS. Ten sędziowsko –prokuratorski zastawiony patologią stolik, w Polsce należy przewrócić do góry nogami.

12 komentarzy dla “Redakcja „afer prawa” z wizytą u redaktora Pileckiego po 7 latach od słynnego „wyroku”

  1. Wierzyć się nie chce ile p. Pilecki wycierpiał od tych bandytów zakrzewskich i ochraniającej ich mafii w togach: walusiowej, klimczakowej i jasiona.

  2. Ten bandyta zakrzewski że stargardu to postrach regionu. wybijał ludziom okna, włamywał się do domów, napadał, bił kopał po całym ciele. To człowiek od brudnej roboty byłego prezesa sądu w Stargardzie Jasiona. Ludzie mówią, że podobno Zakrzewski także zajmuje się wywożeniem do lasu na zlecenie Waluś, Klimczak i Jasiona

  3. A ja może trochę z innej beczki zadam pytanie jak to możliwe że bandyta Zakrzewski z Małkocina od tylu lat jest bezkarny? Może po prostu śmiecia należy wywieźć do lasu, tak jak on wywozi ludzi na zlecenie swoich szefów z SR w Stargardzie?

  4. Jak ten śmieć z Małkocina, bandyta zakrzewski nieprzerwanie czuje się nękany od 12 lat to myślę, że w psychiatryku zrozumieją jego dramat xD. Na zamknięty oddział debila zamknąć. Co za typ. Było nie kraść, nie włamywać się ludziom, nie wybijać szyb, nie podpalać aut, nie ganiać z maczetę po mieście to by debila nikt nękał. Szczękę wybić takiemu śmieciowi jak ten zakrzewski to za mało. Współczuję dziennikarzowi i Jego rodzinie że tyle się wycierpieli od tch skur….li zakrzewskich.

  5. Śmieć z Małkocina w jedną beczkę z Jasionem i do lasu. Dopóki nie poczują co robili innym to nie zrozumieją. Brak reakcji za strony wymiaru sprawiedliwości powinien powodować obywatelskie wymierzanie sprawiedliwości zgodne ze starym testamentem „oko za oko, ząb za ząb”

  6. Ten bandyta zakrzewski z Małkocina pracuje teraz w HIAB CARGOTEC w Stargardzie na taśmie. Wydrukuję ten artykuł i porozdaję pracownikom żeby wiedzieli z jakim śmieciem pracują. Napluć melą w pysk tego śmiecia zakrzewskiego to za mało.

  7. Zakrzewski z Małkocina 1a pod Stargardem jeszcze na wolności? Mnie w 2009 roku ten bandyta dotkliwie pobił. Jego stara prowadzi jakieś lewe pożyczki na wysoki procent na Czarnieckiego w Stargardzie

  8. Onanista z Małkocina 1a marszczy teraz pewnie Freda i dzwoni pewnie już do Wesołowskiego i suchej na wiór Iwanickiej Zwanskiej z prośbą o ściganie internetow, którzy go osmarowali w internetach??

  9. Zapewniam, że takich kryminalistów jak ten Zakrzewski ze Starogardu Szczecińskiego którzy są ludźmi od brudnej roboty sędziów czy prokuratorów jest dużo więcej. U nas w Świnoujściu działa mafia ustawiająca wyroki. Temat dla p.red. Tomasza Pileckiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *