absurdy sądowe, kasta.news, psychopaci, sędziowie

Redakcja „afer prawa” z wizytą u redaktora Pileckiego po 7 latach od słynnego „wyroku”

Gdy stalkerów- psychopatów chroni sąd

Od haniebnego wyroku Sądu Rejonowego w Stargardzie, skazującego dziennikarza śledczego Tomasza Bronisława Pileckiego, ówczesnego redaktora naczelnego Głosu Choszczeńskiego minęło 7 lat. Halina Waluś i Kamila Klimczak dziennikarską pracę śledczą Pileckiego uznały za „nękanie w prasie” oraz nakazały dziennikarzowi wypłacenie opisywanemu przez siebie w gazecie przestępcy Krzysztofowi Z. z Małkocina 50.000 zł zadośćuczynienia. Ponadto wmówiły mu czyny, których dziennikarz nigdy się nie dopuścił. Pilecki wyroku nie wykonał do dziś. To w pierwszych latach wywoływało frustrację u bandyty i jego togowych mocodawców: Waluś i Klimczak. Z. nękał, pomawiał, prześladował i znieważał dziennikarza i jego rodzinę. Na wybijaniu szyb w domu, przecinaniu kół w samochodzie i wysyłaniu setek wulgarnych maili i smsów się nie skończyło. Gangster z podstargardzkiego Małkocina, będący cynglem byłego prezesa tamtejszego sądu, zlecił także włamanie do domu dziennikarza w Niemczech, kradzież karty do bankomatu, a nawet wywiezienie redaktora do lasu.

Stalker-psychopata Krzysztof Z. z Małkocina, w latach
2010-2014 zamienił życie dziennikarza w koszmar

Mówi się, że czas leczy rany. Czy tak też stało się w tym przypadku? Postanowiliśmy sprawdzić, czy i jak przestępcza działalność Waluś i Klimczak z sądu w Stargardzie wpłynęły na karierę i życie dziennikarza. Spotykamy się w Berlinie, w siedzibie firmy Tomasza Pileckiego. – Pani redaktor, gdyby nie bandyta Zakrzewski z Małkocina i te dwie psychopatki: Walusiowa i Klimczakowa z tego ich szamba potocznie zwanego sądem rejonowym, pewnie bym do dziś gnił na tej prowincji, w tym Stargardzie Szczecińskim, zapomnianym przez Pana Boga. Ja wręcz tym dwóm degeneratkom i ich „waflowi” z Małkocina to wdzięczny jestem – mowi nam smiejąc się Tomasz Pilecki. – Proszę mi wierzyć, że ja mam dużo ważniejszych spraw na głowie, niż pospolity bandyta, który na odchodne okradł swojego pracodawcę Pana Bogdana Mazura – dodaje Tomasz Pilecki. – Kto z tym psychopatą się zada, albo jest przez niego okradziony, albo traci zdrowie, albo jest wywożony do lasu – dodaje Pilecki.

Kim są Z. z Chrobrego i Małkocina ?

Opisywani przez redaktora Pileckiego w Głosie Choszczeńskim i 7 Dniach Stargardu  75- letni Irena i Jan Zakrzewscy ze Stargardu Szczecińskiego oraz ich 50- letni syn Krzysztof Zakrzewski z Małkocina w Powiecie Stargardzkim zamienili życie kilkunastu osób w piekło.  Nieżyjący już od dwóch lat były więzień goleniowskiej jednostki penitencjarnej Jan Zakrzewski, ostatnią karę pozbawienia wolności odbywał jako „erka” w trybie zwykłym. Wśród recydywistów penitencjarnych miał opinię „kapusia”. Jego syn poszedł w ślady ojca, choć do zakładu karnego jeszcze nie trafił. Kilkanaście postępowań prokuratorskich prowadzonych przeciwko niemu przez  organa ścigania dotyczyło napadów, rozbojów, włamań, wymuszeń, dotkliwych pobić, uszkodzenia mienia, oszustw oraz kradzieży. Nad tym, aby bandycie nie spadł włos z głowy czuwają opłacani przez niego prokuratorzy ze Stargardu: Arkadiusz Wesołowski ps. „prokurator ns SMS” oraz Danuta Iwanicka-Żwańska ps.”wałek”.

Krzysztof Zakrzewski mieszka w niewielkiej wsi Małkocin pod Stargardem. Prze lata był bezrobotnym. Gdy znalazł zatrudnienie jako cieć benzynowy na stacji paliw OKTAN w Stargardzie, należącej do znanego stargardzkiego przedsiębiorcy Bogdana Mazura…okradł go na ogromne pieniądze. Aktualnie Zakrzewski jest pracownikiem taśmowym w firmie HIAB, znajdującej się w Stargardzkim Parku Przemysłowym. Jego żona Bożena Zakrzewska była pracownicą   Banku PEKAO, który ma siedzibę na ul. Czarnieckiego w Stargardzie Szczecińskim. Aktualnie otworzyła bez zezwolenia KNF quasi firmę kredytową. Wciska w niej ludziom także chwilówki. Szuka ponadto potencjalnych jeleni, którzy dadzą się złowić na kredyt, za który wyłudzając od nich prowizję, i tak odpowiedzialna będzie prawdziwa, legalnie działająca instytucja bankowa. Bożena i Krzysztof Zakrzewscy mieszkali wcześniej w Stargardzie, między innymi na Osiedlu Zachód. Tam sąsiedzi do dziś boją się o nich mówić.

Stalkerka-psychopatka Irena Z. z ul. Bolesława Chrobrego 13 w Stargardzie o 3.00 w nocy pod drzwiami podsłuchiwała sąsiadów. Potem robiła notatki i biegła z nimi na komendę. 

– Wybijał ludziom  okna, otruł psa sąsiadki, wyzywał od k…. w małe dziewczynki, mojego syna oblał zimną wodą w piwnicy. Nie dawał nam żyć….

Irena i Jan Zakrzewscy dali się we znaki wszystkim, z którymi weszli w jakąkolwiek interakcję. Zaczynało się niewinnie, od uwag wiecznie niezadowolonego ze wszystkiego  Jana Zakrzewskiego, który od ponad 40 lat mieszkał w kamienicy na stargardzkim Starym Mieście. Byłemu osadzonemu, przeszkadzało w zasadzie wszystko: szczekający pies sąsiadki, którego otruł kiełbasą naszpikowaną trutką, dzieci grające w piłkę na dworze, w które rzucał kamieniami, wiszące na klatce schodowej kwiaty, które podlewał benzyną – by uschły, jak również gazetki reklamowe które zwijał w rulon i wyrzucał do śmietnika. Kradł nawet wycieraczki na klatce, wykręcał „nóżki” przy drzwiach wejściowych do budynku czy żarówki  z korytarza, które Spółdzielnia Mieszkaniowa zaczęła potem malować na czerwono. Śrubokrętem rozkręcał skrzynki na listy i wykradał z nich korespondencję sąsiadów. Jego żona Irena Z. nad parą z garnka otwierała je i czytała co przychodzi do współlokatorów. W czasach PRL – u kilka razy udało im się ukraść w ten sposób kilka dolarów, czy marek niemieckich nadsyłanych do Polski przez rodzinny z zagranicy. Potem opróżnione z pieniędzy koperty z listami Jan Z. z powrotem podrzucał prawowitym adresatom do ich skrzynek na listy. Kiedy się napił, załatwiał się na korytarzu, czy w piwnicy. Fetoru odchodów nie dało się wytrzymać. Sąsiedzi zaczęli głośno mówić o konieczności podjęcia działań zmierzających do eksmisji niewygodnego lokatora.

Otruł psa, bo…nie dawał mu się skupić

– „Saba” to był mój ukochany pies. Przeżyłam z nim tyle lat.  Proszę pani, pies to jest zwierzę. Nie ma rozumu, ma jedynie instynkt. Czasem może faktycznie zaszczekał, ale to nie jest powód do tego, żeby  go otruć – mówi nam sąsiadka Jana Z. Po chwili starsza kobieta zaczyna płakać, wyciera łzy chusteczką. – Jak podłym trzeba być człowiekiem, żeby posunąć się do czegoś takiego. Przeżyłam z nim tyle lat. Z. ( tu pada pełne nazwisko dręczyciela – przyp. red.) dzień w dzień walił taboretem w podłogę, kiedy Saba choć raz zaszczekała. Wielokrotnie odgrażał się, że jeśli „ten kundel” nie przestanie ujadać, to go otruje. Pewnego razu pod swoimi drzwiami od mieszkania znalazłem odręcznie pisany anonim. Było to w 2008 roku. Było w nim napisane, że już <czas na kundla>. Kilka dni później Saba zaczęła dziwnie się zachowywać. Kiedy pojechałam z nią do weterynarza, było już za późno. Płukanie żołądka nic nie dało. Weterynarz powiedział, że pies został otruty zatrutą kiełbasą. – Osoby o słabej psychice w starciu z tym psychopatą nie mają żadnych szans. Kiedy mnie widział na klatce schodowej wyzywał „pierdoloną jechówką”. Po stracie ukochanego pupila otrząsnęłam się dopiero po kilku miesiącach – opowiada swoje traumatyczne przeżycia starsza pani. – Jan Z. zamienił moje życie w piekło – dodaje.

Stalker-psychopata Jan Z. z ul. Bolesława Chrobrego 13 w Stargardzie oddawał mocz i kał na klatce schodowej. Był w stanie ukraść nawet żarówki z klatki schodowej.
Dzieci się go panicznie bały, w zimę lał ich…wodą z węża.

-Kiedy mój syn był mały, jak to dziecko, zdarzyło mu się narozrabiać. A to bawili się z chłopcami w chowanego w piwnicy, a to porozrzucali trochę piasku z piaskownicy na chodnik, to znów wleźli gdzieś na drzewo i nie mogli zejść. Nigdy jednak nie przekroczyli w zabawie dobrego smaku. Kiedy moje dziecko zapłakane i całe mokre przybiegło do domu nie wiedziałam co się stało. Spytałam go więc prędko czemu płacze? Dominik ( imię zostało zmienione) powiedział, że sąsiad spod „dziewiętnastki” podłączył w pralni węża i zaczął go z nim gonić. Zamurowało mnie. Poszłam więc do Jana Z. i spytałam czy to prawda? Nie próbował nawet kłamać. Powiedział, że jeśli <gnój> jeszcze raz nasypie piasku w piwnicy to będę go ściągała ze ściany. Sprawę chciałam zgłosić milicji, bo były to lata osiemdziesiąte, ale Jan Z. był ORMO-wcem. Trudno było by mu cokolwiek udowodnić. Nie miałam świadków, a dręczyciel mógłby się łatwo wyłgać z zajścia tłumacząc to fantazją małego dziecka.

12 komentarzy dla “Redakcja „afer prawa” z wizytą u redaktora Pileckiego po 7 latach od słynnego „wyroku”

  1. Wierzyć się nie chce ile p. Pilecki wycierpiał od tych bandytów zakrzewskich i ochraniającej ich mafii w togach: walusiowej, klimczakowej i jasiona.

  2. Ten bandyta zakrzewski że stargardu to postrach regionu. wybijał ludziom okna, włamywał się do domów, napadał, bił kopał po całym ciele. To człowiek od brudnej roboty byłego prezesa sądu w Stargardzie Jasiona. Ludzie mówią, że podobno Zakrzewski także zajmuje się wywożeniem do lasu na zlecenie Waluś, Klimczak i Jasiona

  3. A ja może trochę z innej beczki zadam pytanie jak to możliwe że bandyta Zakrzewski z Małkocina od tylu lat jest bezkarny? Może po prostu śmiecia należy wywieźć do lasu, tak jak on wywozi ludzi na zlecenie swoich szefów z SR w Stargardzie?

  4. Jak ten śmieć z Małkocina, bandyta zakrzewski nieprzerwanie czuje się nękany od 12 lat to myślę, że w psychiatryku zrozumieją jego dramat xD. Na zamknięty oddział debila zamknąć. Co za typ. Było nie kraść, nie włamywać się ludziom, nie wybijać szyb, nie podpalać aut, nie ganiać z maczetę po mieście to by debila nikt nękał. Szczękę wybić takiemu śmieciowi jak ten zakrzewski to za mało. Współczuję dziennikarzowi i Jego rodzinie że tyle się wycierpieli od tch skur….li zakrzewskich.

  5. Śmieć z Małkocina w jedną beczkę z Jasionem i do lasu. Dopóki nie poczują co robili innym to nie zrozumieją. Brak reakcji za strony wymiaru sprawiedliwości powinien powodować obywatelskie wymierzanie sprawiedliwości zgodne ze starym testamentem „oko za oko, ząb za ząb”

  6. Ten bandyta zakrzewski z Małkocina pracuje teraz w HIAB CARGOTEC w Stargardzie na taśmie. Wydrukuję ten artykuł i porozdaję pracownikom żeby wiedzieli z jakim śmieciem pracują. Napluć melą w pysk tego śmiecia zakrzewskiego to za mało.

  7. Zakrzewski z Małkocina 1a pod Stargardem jeszcze na wolności? Mnie w 2009 roku ten bandyta dotkliwie pobił. Jego stara prowadzi jakieś lewe pożyczki na wysoki procent na Czarnieckiego w Stargardzie

  8. Onanista z Małkocina 1a marszczy teraz pewnie Freda i dzwoni pewnie już do Wesołowskiego i suchej na wiór Iwanickiej Zwanskiej z prośbą o ściganie internetow, którzy go osmarowali w internetach??

  9. Zapewniam, że takich kryminalistów jak ten Zakrzewski ze Starogardu Szczecińskiego którzy są ludźmi od brudnej roboty sędziów czy prokuratorów jest dużo więcej. U nas w Świnoujściu działa mafia ustawiająca wyroki. Temat dla p.red. Tomasza Pileckiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *