absurdy sądowe, kasta.news, psychopaci, sędziowie

Redakcja „afer prawa” z wizytą u redaktora Pileckiego po 7 latach od słynnego „wyroku”

Nie pożyczył mu 5 zł na „małpkę” to porysował jego samochód

Pan Jerzy do dziś wspomina zajście z początku lat 90., kiedy to Jan Z. kuchennym nożem porysował mu samochód. – Jak zawsze gdy chodzi o tego człowieka początki były niewinne. Wie pani jak to jest z facetami. Pokłóci się taki z kobitą, ma gorszy dzień, przyjdzie do sąsiada, kupi flaszkę i się wyżali. Nic nienormalnego. Tak też było z Janem Z. który dzień w dzień skarżył się na swoją żonę Irenę. – A to, że jak się wkurzy, to  go kopie <po jajcach>, a to, że mu jeść nie daje, a to, że smęci iż wiecznie pijany chodzi. Tego wieczoru ostro popiliśmy w piwnicy. W życiu bym się nie spodziewał, że następnego dnia, w biały dzień weźmie nóż i porysuje mi auto – mówi Pan Jerzy. Miał za to kolegium, bo widziało to z okien kilku sąsiadów. – Poszło o to, że z rana nie pożyczyłem mu pięciu złotych na „małpkę”.

Zwyzywał małą dziewczynkę od k….y, bo bawiąc się popchnęła mu rower

– Gdy tego psychopaty się bliżej nie pozna, można mieć wrażenie, jest normalny, ale to tylko pozory – mówi jego sąsiadka. Pani Basia ( imię zostało zmienione) była zszokowana, kiedy jej sześcioletnią córkę były osadzony goleniowskiego Zakładu Karnego nazwał k….wą. – Jan Z. wpadł w atak wściekłości. Nigdy w życiu nie widziałam, aby ktoś tak się zachowywał. Zrobił się cały czerwony, zaczął kląć jak szewc, piana mu zaczęła lecieć z buzi. Powiedział, że tego tak nie zos tawi i gorzko pożałuję, że moje dziecko…chciało mu ukraść rower. Niech mi pani wierzy, że gdy słyszałam jego słowa, zaczęłam analizować to, co na jego temat mówią sąsiedzi z naszego bloku, jak również znajomi z ościennych kamienic.  Ten człowiek zawsze wydawał się lekko niezrównoważony, ale im bardziej posuwamy się w czasie, im bliżej roku 2015, tym stadium jego choroby staje się coraz widoczniejsze. Dziwię się, że tego człowieka nikt nie umieścił jeszcze w Zakładzie Psychiatrycznym. To jest psychopata i zamiast odseparować go od zdrowej części społeczeństwa, sąd w naszym kochanym Stargardzie zrobił z niego jeszcze pokrzywdzonego przez złych ludzi. To nie mieści się w głowie – mówi czterdziestolatka.

Rok przerwy w dręczeniu. Bandyta poszedł siedzieć. Najpierw na czternaście miesięcy.

Kiedy Jan Z. spowodował wypadek samochodowy w którym ledwo co życia nie stracił kierowca samochodu, w który kompletnie pijany dręczyciel z ul. B. Chrobrego uderzył prowadzonym przez siebie pojazdem wszystko stało się jasne. -Przestępcę zobaczyliśmy dopiero po ponad roku mówi pan Julian, mieszkający budynek za blokiem dręczyciela. – W wydychanym powietrzu miał ponad 3,5 promila alkoholu. Wyrok, jak za takie przestępstwo dostał i tak rażąco niski. Sąd w Goleniowie wysłał go so tamtejszego Zakładu Karanego.  Powinien iść za kraty, nie na rok, a na co najmniej 5 lat, uważa pan Julian, którego spotkaliśmy naprawiającego rower przy swoim bloku. – A czemu się pani pyta o Z.? Znowu coś nawywijał? Pyta nas mężczyzna. Odpowiadamy więc, że piszemy o nim reportaż, dokumentujący jego działalność przestępczą. – O, to dobrze się składa, mój syn miał przez tego psychopatę myśli samobójcze. Pani, to jest chory człowiek. Mieszaniec zza Buga. Półukrainiec, dlatego to takie podłe. Dzisiaj cię klepie po plecach a jutro ci w nie wbije nóż – mówi pan Julian- Wczoraj rzucał w ludzi z okna workami foliowymi napełnionymi wodą. Tu jest taki redaktor, młody chłopak Z. już kilka razy też opisywał  w gazecie to pani, co tu się działo. Syna bandytę nasłał na niego, żeby go pobił za to. Pani uważa, bo na panią też bandytów naśle. Patrzy pani, on tam mieszka. Mężczyzna pokazuje ręką  okno, gdzie ktoś schowany za firanką obserwuje co się dzieje. Firanka pulsacyjnie rusza się co chwila. Pytamy więc czy to Jan Z. ukrywa się za nią.

Ubiera laczki, bierze dyktafon i notes i przy zgaszonym świetle idzie nocą podsłuchiwać pod drzwi sąsiadów. Na Irenę Z. wołają „Radio Wolna Europa”

– Pani, to jego kobieta Irena chowa za tą firanką. Wołają na nią „Radio Wolna Europa” lub „blokowy szpicel”. Kiedy robi  się ciemno Irena Z. bierze dyktafon i notes oraz małą latarkę, żeby nie palić światła na klatce schodowej. Pytamy więc po co? – Pani, jak to po  co, żeby szpiclować – kontynuuje nasz rozmówca. – Ubiera laczki i przy zgaszonym świetle od samej góry budynku staje pod drzwiami sąsiadów i nasłuchuje. Potrafi tak stać nawet do 3, 4 nad ranem. Nagrywa na ten dyktafon gdy zza drzwi sąsiadów dochodzą jakieś głośniejsze rozmowy, a jak cichsze to notuje o czym rozmawiają. Potem lata na Klasztorną na dyżur dzielnicowych w budynku Administracji  i donosi na sąsiadów.  Za komuny to jeszcze stary Z. włamywał się sąsiadom do skrzynek na listy i kradł z kopert im  marki, czy dolary. Teraz jak porobili te nowe skrzynki to otwiera je śrubokrętem. Kradnie korespondencję, czyta co rodziny piszą do sąsiadów, a jak coś go zaniepokoi, to wysyła Irenę Z. do dzielnicowego. Zapyta pani Tadka, mieszka nad Z. to pani dokładnie powie. Kiedyś nakrył starą Z. jak wracał nad ranem do domu. Stała pod drzwiami sąsiadki na pierwszym piętrze i notowała o czym rozmawia z mężem. Błagała Tadka, żeby nikomu nic nie powiedział. Nawet próbowała go przekupić jakimiś przetworami: grzybkami marynowanymi, ogórkami, czy dżemem.  Dawała mu co tydzień w piwnicy 10 zł na piwo, żeby trzymał gębę na kłódkę – Mówię pani, idzie pani do Tadka, o widzi pani to ten siwy co schodzi zjazdem do piwnicy w bloku 13 na Chrobrego, bo tu, to już Wita Stwosza.


– Kiedy wpadła do mnie do domu, pytać dlaczego nazywam ją „Wolna Europa” myślałem, że mnie zabije. Pan Tadeusz  przez pół życia był wicedyrektorem Zakładu Dziewiarskiego Luxpol w Stargardzie Szczecińskim. Chętnie z nami rozmawia.  Nad Janem  Z. mieszkają z żoną od blisko 40 lat. Po rozmowie widać, że jest osobą inteligentną, po studiach. Oczytany. Cytuje znanych autorów, wie co słychać w polityce. – Stoimy nad grobem, dajmy już spokój, jesteśmy starymi ludźmi. Co się stało, to się nie odstanie. Jasiu ważył sobie piwo, które teraz pije… przez całe życie. To prawda, o co pani mnie pyta. Był nieznośny, gnębił dzieci, dręczył sąsiadów, czasami mam wrażenie, że ta jego baba była jeszcze gorsza niż on. Julek jest porywczy, nie raz dali sobie po mordzie. Z tym dręczeniem jego syna to nie bardzo wiem jak było. Wiem, że Janek dzwonił ciągle do jego zakładu pracy, że syn Julka to złodziej, oszust. Coś takiego. On się lubuje w takim dręczeniu ludzi, judzeniu, podpuszczaniu. Powiedzmy sobie szczerze: nic nie dzieje się bez powodu. Jasiu naważył sobie tego piwa, a Tomek, ten redaktor go zmusił na stare lata do jego wypicia. Mógł to zrobić nieco delikatniej, bo to też nie jest tak, że on jest bez winy. Po co od razu było tego Janka opisywać w gazecie. Całe miasto się z Irki i Jasia śmiało. Ale ten redaktor też jest cięty i trudno go zmusić do zmiany obranego kursu.  Nikt Z.  nie lubi, to fakt, ale proszę się zastanowić. Dziwne by było, żeby było inaczej. Kiedyś piłem z kolegą piwo, zamknąłem piwnicę, bo widzi pani, tutaj mamy taki wjazd – pokazuje nam pan Tadeusz. – Tu zamykamy od zewnątrz, a wchodzę normalnie klatką schodową. Szedłem do siebie domu i spotkałem Z. jak szła wyrzucić śmieci. W swoim życiu miała kilka takich okresów, w których żadnemu z sąsiadów nie mówiła dzień dobry przez pół roku. Za to, że jej nikt nie lubi i odwracali się na jej widok. Nam zawsze mówiła, więc gdy mi nie powiedziała byłem zdziwiony. Pytam jej więc – Irena a ty się obraziłaś? Nic nie powiedziała, nawet się nie odwróciła do mnie tylko zeszła na dół.
Za jakieś 5 minut ktoś zaczął pukać do naszego domu. Żona  otworzyła. Z. wpadła jak burza. – Gdzie jest ten ch…., sku…..pierd…..pijak i zaczęła otwierać po kolei wszystkie drzwi w naszym domu w poszukiwaniu mojej osoby. Fakt, byłem po dwóch piwach, więc język mi się trochę rozwiązał, żartuje pan Tadeusz. Uspokój się Gumowe Ucho – zawołałem do niej. To zadziałało na nią jak płachta na byka, bo wiedziała, że wszyscy sąsiedzi  tak o niej mówią, lecz nikt w twarz jej tego nie powiedział. Nazywali ją także „Radio Wolna Europa” od tego nocnego podsłuchiwania sąsiadów po ciemku. Po tym zajściu dzień dobry nie mówiła mi przez rok – śmieje się pan Tadeusz. Cóż więcej. Bardzo trudni ludzie. W szczególności gnębili młodych ludzi, młode małżeństwa, osoby samotne, dzieci. Mnie, jak w zasadzie wszystkim, wrzucali tylko anonimy z pogróżkami do skrzynki na listy. Takiego gnębienia jak inni, nie doświadczyłem.

Przykro mi, że żyję od lat z tak „godnym” sąsiadem

12 komentarzy dla “Redakcja „afer prawa” z wizytą u redaktora Pileckiego po 7 latach od słynnego „wyroku”

  1. Wierzyć się nie chce ile p. Pilecki wycierpiał od tych bandytów zakrzewskich i ochraniającej ich mafii w togach: walusiowej, klimczakowej i jasiona.

  2. Ten bandyta zakrzewski że stargardu to postrach regionu. wybijał ludziom okna, włamywał się do domów, napadał, bił kopał po całym ciele. To człowiek od brudnej roboty byłego prezesa sądu w Stargardzie Jasiona. Ludzie mówią, że podobno Zakrzewski także zajmuje się wywożeniem do lasu na zlecenie Waluś, Klimczak i Jasiona

  3. A ja może trochę z innej beczki zadam pytanie jak to możliwe że bandyta Zakrzewski z Małkocina od tylu lat jest bezkarny? Może po prostu śmiecia należy wywieźć do lasu, tak jak on wywozi ludzi na zlecenie swoich szefów z SR w Stargardzie?

  4. Jak ten śmieć z Małkocina, bandyta zakrzewski nieprzerwanie czuje się nękany od 12 lat to myślę, że w psychiatryku zrozumieją jego dramat xD. Na zamknięty oddział debila zamknąć. Co za typ. Było nie kraść, nie włamywać się ludziom, nie wybijać szyb, nie podpalać aut, nie ganiać z maczetę po mieście to by debila nikt nękał. Szczękę wybić takiemu śmieciowi jak ten zakrzewski to za mało. Współczuję dziennikarzowi i Jego rodzinie że tyle się wycierpieli od tch skur….li zakrzewskich.

  5. Śmieć z Małkocina w jedną beczkę z Jasionem i do lasu. Dopóki nie poczują co robili innym to nie zrozumieją. Brak reakcji za strony wymiaru sprawiedliwości powinien powodować obywatelskie wymierzanie sprawiedliwości zgodne ze starym testamentem „oko za oko, ząb za ząb”

  6. Ten bandyta zakrzewski z Małkocina pracuje teraz w HIAB CARGOTEC w Stargardzie na taśmie. Wydrukuję ten artykuł i porozdaję pracownikom żeby wiedzieli z jakim śmieciem pracują. Napluć melą w pysk tego śmiecia zakrzewskiego to za mało.

  7. Zakrzewski z Małkocina 1a pod Stargardem jeszcze na wolności? Mnie w 2009 roku ten bandyta dotkliwie pobił. Jego stara prowadzi jakieś lewe pożyczki na wysoki procent na Czarnieckiego w Stargardzie

  8. Onanista z Małkocina 1a marszczy teraz pewnie Freda i dzwoni pewnie już do Wesołowskiego i suchej na wiór Iwanickiej Zwanskiej z prośbą o ściganie internetow, którzy go osmarowali w internetach??

  9. Zapewniam, że takich kryminalistów jak ten Zakrzewski ze Starogardu Szczecińskiego którzy są ludźmi od brudnej roboty sędziów czy prokuratorów jest dużo więcej. U nas w Świnoujściu działa mafia ustawiająca wyroki. Temat dla p.red. Tomasza Pileckiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *