Takiego finału sprawy prowadzonej przed świdnickim Sądem nikt się chyba nie spodziewał. Oskarżonemu o zabójstwo własnej żony 38-letniemu mieszkańcowi Wałbrzycha groziło 15 lat więzienia. Tymczasem w grudniu 2020 roku został od tego zarzutu uniewinniony. Zasiadający w składzie orzekającym ławnicy uznali, że dowody prezentowane przez Prokuraturę są – mówiąc delikatnie – mało wiarygodne. Innego zdania byli sędziowie „zawodowi”.
To pokazuje jak niezbędna jest instytucja ławnika w polskim sądownictwie. Niestety, ci są powoływani do orzekania jedynie w sprawach o zbrodnie. W sprawach mniejszej wagi „sąd” składa się na ogół z jednego, maksymalnie trzech sędziów zawodowych. Jednak ich zdolność pojmowania rzeczywistości, nierzadko skrzywienie zawodowe i często brak rzetelności przy rozstrzyganiu spraw doprowadziła do tego, że dziś blisko połowa rezydentów zakładów karnych odsiaduje wyroki niewinnie.
Tymczasem pamiętajmy, że „sąd” w państwie demokratycznym to organ, w skład którego wchodzą przedsatwiciele narodu, obywatele rozstrzygający, czy oskarżony jest winny popełnienia zarzucanego mu czynu czy też nie. Sędzia zawodowy – jako ten, który w teorii zna prawo – w przypadku uznania przez ławników, że oskarżony popełnił dany czyn orzeka wymiar kary zgodnie z obowiązującym kodeksem karnym.
Szczegółów tej konkretnej sprawy nie znamy, zatem nie przesądzamy o tym czy oskarżony – niezależnie od werdyktu sądu – zabił czy też nie. Pamiętajmy jednak, że w tym przypadku orzekał prawidłowo powołany, prawdziwie niezawisły sąd w składzie takim, w jakim każda sprawa powinna być rozpatrywana.
Ta sprawa dowodzi jak niezbędny jest udział ławników w posiedzeniach sądu. Są gwarancją tego, że rozprawa przebiegnie bez ustawek, bez przekupstwa, bez rutyny a przede wszystkim zgodnie z obowiązującym prawem i z użyciem trzeźwego rozumu. Przecież gdyby nie świeże, trzeźwe umysły spoza zepsutego środowiska kastowego, oskarżony dzisiaj odsiadywałby surowy wyrok ! – to pewne. Wszak wyłącznie „zawodowcy” – Jerzy Zieliński i sędzia Tomasz Uszpulewicz byli jedynymi uznającymi prokuratorskie argumenty za przekonujące.
Prezerażający jest w tej sprawie fakt, że wyłącznie ławnicy przy orzekaniu zachowali nie tylko trzeźwość umysłu ale przede wszystkim wyłącznie ławnicy stosowali się do obowiązującej, określonej w art. 5 kpk zasady domniemaia niewinności i wszelkie nie dające sę wyjaśnić wątpliwości rozstrzygali na korzyść oskarżonego. A tch było sporo. Nawet okoliczności śmierci żony oskarżonego miały trzy różne wersje a tej forsowanej przez prokuratora zaprzeczały zeznania jednego ze świadów.
Co tam jednak dowody. Polski tzw. „wymiar sprawiedliwości” z tego wręcz słynie, że stosje zasadę dokładnie przeciwną – zasadę domniemania winy. I to do tego stopnia, że nawet jeśli znajdą się dowody podważające zasadność oskarżenia (jak w tym przypadku) skostniała i zdemoralizowana kasta zaczyna udawać, że „dowód nie zasługuje na walor wiarygodności”. Tak też było w tej sprawie. Na szczęście ławnicy uznali inaczej.
Z tej sprawy wyciągnąć należy dwa ważne wnioski:
- Jeśli Grzegorz B. rzeczywiście jest sprawcą zabójstwa to winą za uniewinnienie zabójcy należy obarzyć prokuratora. Bylejakość dostarczonych dowodów, niedbalstwo i nierzadko głupota przedstawicieli tego resortu musiała zakończyć się porażką oskarżenia i wypuszczeniem na wolność mordercy;
- Jeśli Grzegorz B. nie zabił to mamy nie tylko dowód bylejakości pracy prokuratora ale też dowód na brak zdolności poznawczych przestawicieli nadzwyczajnej kasty. Jedynie kasta bezkrytyczie przyjęła prokuratorskie dyrdymały za wiarygodne.
Z tej historii płynie smutny wniosek: W Polsce lepiej zostać oskarżonym o zbrodnię niż o lżejsze przewinienia. Dzięki obecości ławników można liczyć na uczciwy proces. W przeciwnym wpadku patologia z żabocikami pod brodą zrobi co zechce.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego, w którym nie będzie już bezstronnych ławników. Jednak rolą sądu apelacyjnego nie jest ponowne rozstrzyganie kto w tym sporze miał rację i badania jej „od nowa”. Zadanie Sądu Apelacyjnego to zweryfikowanie, czy proces odbył się z zachowaniem nalezytej staranności, bezstronnie, czy nie naruszono praw którejś ze stron i postępowano zgodnie z zapisami Kodeksu Postępowania Karnego oraz czy nie jest rażąco niski / wysoki w stosunku do winy.
Sąd Apelacyjny nie może też zmienić wyroku uniewinniającego. W najgorszym wypadku może go uchylić i przekazać sprawę do ponownego rozpoznania. Wtedy cały proces zaczyna się od nowa.
Miał facet farta !
Jak widać Ławnicy są niezbędni, żeby choć trochę ograniczać działania tej zarazy odzianej w togi z żabocikami. Dlaczego nie wprowadza się obowiązku w każdym sądzie zasaiadania ławników w składach sądowych? Czego boi sieta zaraza, że nie dopuszcza ławników?
No tu akurat to jak gość chciał sprzątnąć własną żonę, to raczej dziwne, że został uniewinniony. Ja bym mu dał dożywocie, a nie go uniewinnił.