Blisko dwa lata temu nazywający siebie policjantem zabójca Sławomir Lesiewicz z komendy powiatowej policji w Koninie zamordował strzałem w plecy Adama Czerniejewskiego. Powód? Zabójca miał podejrzenia, iż jego ofiara może handlować dopalaczami.
Kolejne policyjne morderstwo wstrząsnęło całym krajem. Dnia 14 listopada z rąk umundurowanego oprawcy życie stracił dwudziestojednoletni Adam Czerniejewski z Konina. Sprawa jest o tyle istotna, ze na naszych oczach rozgrywała się ogromna fala medialnej manipulacji. Potężna machina propagandowa od samego początku skutecznie utrudniała rzetelny ogląd sprawy. Od samego początku mieliśmy do czynienia z konsekwentnym manipulowaniem opinią publiczną poprzez kłamstwa i półprawdy rozpowszechniane ustami rzeczników prasowych policji.
Dziennikarze niczym adwokaci milicyjnych oprawców
Dalszym nośnikiem fikcji staje się nieróbstwo pismaków, opierających swoją pracę na metodzie „Copy Past’a” z notek prasowych dostarczanych przez biura prasowe policji. Dziennikarze opisują „rzeczywistość” nie ruszając się z przytulnych biur swoich redakcji, powielają kłamstwa. Należy jasno powiedzieć, że są oni współodpowiedzialni za kreowanie kłamliwego obrazu w oczach społeczeństwa. Będą także ponosić współodpowiedzialność za dalsze morderstwa z rąk policji.
Kłamstwa, oczernianie i kryminalizowanie rodziny ofiary
Parada kłamstw rozpoczęła się od prostego zabiegu. Ofiarę należało poddać stygmatyzacji. Stąd pojawiły się doniesienia o „zawiniątku z białym proszkiem” oraz nożyczkach. Zabieg szybko odniósł skutek. Internet zalała fala komentarzy praworządnych obywateli przyklaskujących linczowi na „dilerze białej śmierci”. Łatwiej było również usprawiedliwiać sięgnięcie po broń przez mordercę Adama. Obrona konieczna związana z bezpośrednim zagrożeniem życia. Nietrudno zrozumieć wielu ludziom w obliczu takiej narracji zachowanie zabójcy. Skoro atakowano go ostrym narzędziem to miał prawo się bronić. Dalsze kłamstwa dotyczyły zbudowania narracji regulaminowego użycia środka przymusu w postaci broni służbowej.
Miało paść hasło: stój policja, strzał ostrzegawczy i następnie śmiertelny strzał w „napastnika” z ostrym narzędziem w rękach. Bardziej wnikliwy czytelnik zapewne już w pierwszych doniesieniach prasowych zauważył pewną niespójność. Zamordowany miał wg doniesień być w stanie podobnym do kwantowej superpozycji. Niczym kot Schrodingera miał jednocześnie uciekać i atakować. Okazało się również, że padł tylko jeden śmiertelny strzał.
Stonoga obnażył manipulacje polcji i mediów
Dzięki zebranym przez Zbigniewa Stonogę materiałom, udało się ustalić, że nie było mowy o jakimkolwiek handlu narkotykami. Tym samym narracja, jakoby wskutek brawurowej akcji policji miał zginąć handlarz białą śmiercią upadła. Potwierdza to zapis rozmowy Adasia z obecnym przy tragedii Sebastianem Jesionowskim. Wynika z niego bezsprzecznie, ze transakcja dotyczyć miała e-papierosa. ak wynika z jego zeznań, Adaś oddalił się z miejsca spotkania w momencie gdy zaczął się do nich zbliżać radiowóz. Kłamstwem więc jest, że uciekł w trakcie legitymowania. W momencie gdy zaczął się oddalać funkcjonariusze nie przeprowadzali żadnych czynności wobec młodych ludzi. Zgodnie z posiadaną przez nas wiedzą nie istnieje jeszcze przepis nakazujący stawania na baczność na widok przejeżdżającego radiowozu.
Milicyjny zdrowy „byk” przestraszył się mini-nożyczek do papieru
Ponadto jak się okazuje, nożyczki, które miały być przedmiotem ataku, pojawiły się na miejscu w trakcie oględzin. Nie były to wielkie nożyce lecz małe nożyczki z zaokrąglonymi końcami, używane przez dzieci w szkole podstawowej na zajęciach plastycznych.Ciekawe światło na sprawę rzuca ponadto zdobyta przez Stonogę opinia psychologa na temat mordercy Adasia. W zamieszczonym przez niego wpisie czytamy:
„Wobec policjanta który zastrzelił Adama prowadzono liczne postępowania służbowe, był wielokrotnie karany. Z akt osobowych wynik badania psychologicznego:”osobowość nieharmonijna, z cechami schizotymii, z trudnościami adaptacyjnymi.U badanego występuje zaburzenie depresyjne z niepokojem, ale w obrazie klinicznym dominuje wysoki poziom agresji kierowanej głównie na zewnątrz, ale i ku sobie.(samoocena niestabilna) nieuność, podejrzliwość w stosunku do ludzi skłonność do traktowania ich zachowań ksobnie-urazowo.Powyższe sugeruje możliwość występowania objawów paranoidalnych”We krwi policjanta odkryto składnik amfetaminy ! Opinia 2016. To ja się pytam komendanciny z Konina – kto dopuścił go do służby i kto dał mu broń ? !!!”
Z profilu Facebook Zbigniewa Stonogi
Wychodzi więc na jaw, że zawiniątek należałoby raczej szukać w rękach policjanta? Trzeba pamiętać, że rozpoczął on kolejną służbę tuż po zakończeniu poprzedniej. Na wyjaśnienie tej niejasności musimy jednak poczekać do ujawnienia m.in. wyników badań krwi funkcjonariusza.
Kolejnym argumentem świadczącym na niekorzyść policji jest fakt, że do dnia dzisiejszego nie ujawniono nagrania z monitoringu, który zarejestrował całe zdarzenie. Możemy mieć pewność, że gdyby przedstawiało ono przebieg wydarzeń zgodny z narracją władzy, zostałoby już dawno ujawnione. Z całą pewnością takim nagraniem policja dążyłaby do załagodzenia społecznych niepokojów w mieście. Nie da się uniknąć skojarzenia ze sprawą Stachowiaka. Nagrania z monitoringu znikło wtedy w niewyjaśnionych okolicznościach. Nagranie z tasera utajniono, a sama ofiara przedstawiana była jako “ćpun” i “degenerat”. Gdyby nie fakt, że udało się je zdobyć jednemu z dziennikarzy, (którego nomen omen policjanci chcieli za to postawić przed sądem) do dziś Stachowiak uchodziłby, ku uciesze gawiedzi, za naćpanego gnojka, który z tego świata zszedł czystym przypadkiem na komendzie.
Podobne sposoby manipulacji stosowały władze komunistyczne w sprawie morderstwa Grzegorza Przemyka. Według milicjantów był on pijany i spadł ze schodów. Tak jak dwie powyższe ofiary zbrojnego ramienia państwa, przedstawiano go jako młodego chuligana.
Policja kłamie, manipuluje i mataczy
Ostatnim ważnym faktem wskazującym na matactwo policji jest kłamstwo rozpowszechniane przez rzecznika tej instytucji – Andrzeja Borowiaka. Twierdził on, że Adam był znany policji i wielokrotnie notowany. Jak się okazuje Borowiak perfidnie kłamał.To co najbardziej obecnie przeraża to skrajna znieczulica społeczeństwa. Podatność na manipulację i brak elementarnej potrzeby weryfikacji informacji, każe poddawać pod wątpliwość czy niebawem znów nie będziemy światkami kolejnej tragedii. W momencie przygotowania tego tekstu na jaw wyszło nagranie półnagiej kobiety z izby zatrzymań nagrane przez policjantów z Włocławka.
Według raportu MSWiA z zeszłego roku ok 40% funkcjonariuszy uważa, że poniżanie zatrzymanych jest w pełni akceptowalne. Do tego blisko połowa funkcjonariuszy, była świadkami nieuzasadnionego użycia przemocy przez policjantów. Prawie 30% z nich akceptuje użycie środków przymusu bezpośredniego w odpowiedzi na obelgi. Okazuje się więc, że mamy do czynienia z konsekwentną patologią w ramach aparatu państwowego. Może najwyższy czas uznać, że mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym.
Apelujemy ponadto o monitoring doniesień prasowych i zapamiętanie nazwisk dziennikarzy rozpowszechniających kłamstwa. Warto mieć na uwadze to co wypisywali w sprawie Adama czytając ich teksty i oglądając przygotowane przez nich materiały. To nazwiska grabarzy prawdy. Na naszych oczach ci grabarze idąc ręka w rękę z policyjnymi kłamcami udowadniają, że pojęcie czwarta władza nabiera jeszcze bardziej dosadnego znaczenia. Borowiak zaprasza pismaków do stołu niczym Kiszczak wznoszący z Michnikiem wspólne toasty w 1989r.
Przekroczenie uprawnień osób wykonujących zawody zaufania publicznego są już na porządku dziennym wpisują się w standardy procedur dobrze prosperujących przestępców. Jeśli ktoś jeszcze myśli, że w Polsce działa prawo jest w błędzie. Zatrudniane w policji, sądach, prokuraturach są osoby zaburzone i z ogromnymi problemami osobowościowymi. Na wysokich stanowiskach zasiadają psychopaci pozbawieni uczuć i skrupułów. To jest jak rozprzestrzeniająca się zaraza. Ci którzy są uczciwi boją się, ponieważ system wie jak ich skutecznie zastraszać by nie piścili pary z ust. Powinni odejść z tych przestępczych instytucji i ujawnić przestępstwa, bo niestety kryjąc przestępcze występki i tuszując je stają się współwinni. Problem jest taki, że nikt nie chce ujawniać prawdy, że wszystkie media są manipulowane i przekształcane tak by nieświadoma zbiorowość społeczna kłamstwa uznała za fakt. Prawda jest jezdna i prędzej czy później wyjdzie na jaw, wyleje się cały szlam…Czy istnieje jeszcze prawdziwe dziennikarstwo, obiektywnie pokazujące to co na prawdę się dzieje?
Szacunek Panie Tomaszu, za tak wnikliwe i precyzyjne opisanie tej sprawy. Jak Pan wspomniał wiekszość artkułów pyła pisana przez pseudo dziennikarzy na zasadzie kopiuj wklej, Pan natomiast przedstawił powalającą opinię sprawcy tego zabujstwa. Już ta opinia winna być wskazaniem do wszczęścia wnikliwego śledztwa przez prokuraturę. Mamy takie sądy i takie prokuratury, winii czują się bezkarnie, brak nadzoru przez oragna do tego powołane tworzą układy i układziki tak się dzieje także w śledztwach dotyczących zdarzeń medycznych. Z poszkodowanych robi się winnych zaistniałych zdarzeń medycznych, przedstawiając nieprawdziwe fakty. tak było również w przypadku śledztwa medycznego dotyczącego mojej małżonki. Nszą winą było to że zaufaliśmy konowałom. Prokuratury stają się adwokaturami winnych. W przypadku tego opisanego zdarzenia za ujawnienie komuterstwa na tym komisariacie został zwolniona jedna z cywilnych pracownic tego komisariatu.pozdrawiam życzę sukcesów.
Szanowna redakcja mogłaby opublikować mordę tego mordercy. Niech ludzie mijający tę kanalię na ulicy mają szansę splunąć takiemu w pysk.
Widzę, że Arturo ładnie wszystko podyktował. Zwłaszcza ta opinia psychiatryczna, którą można wygooglować w necie, tylko są inne dane i ma już z 15lat. O tym, że małolat był naćpany nie wspominam- jakby ktoś miał wątpliwości to Artur C. opublikował na swoim profilu dokumenty ze sprawy w których jasno napisane jest, że we krwi i moczu jego syna były narkotyki, te same, które znaleziono przy nim. I oczywiście podrzucone nożyczki. Nie no bajka. To w końcu przycinał tymi nożyczkami watę do Epapierosa, czy nie, bo się już tatuś w wersji gubi.
Nie to jest istotą problemu. Miał we krwi czy nie miał, opinia taka czy sraka …
Policjant ma prawo użyć broni WYŁĄCZNIE w sytuacj bezpośredniego zagrożenia życia. Czym mu gówniarz groził, nożyczkami ? To ma być policjant ? Kształcony w metodach obezwładniania, wyposażony w gaz nie potrafił obezwładnić chudego smarka ? Nawewt jeśli po klamkę sięgnął mógł walić po nogach itp. Gówno z niego a nie policjant – bandyta najgorszego sortu !
Mamy uwierzyć, że wychodząc z domu zabierał ze sobą nożyczki ? po cholere ? żeby na ulicy trawke porcjować ? Taki z niego „policjant”, że pewnie nawet grzebień znaleziony w babskiej torebce uznałby za zagrożenie.
Zgadzam się z Tobą w stu procentach
dodam jeszcze, że gdyby smarka złapano i miałby coś przy sobie to przesiedziałby w areszcie z rok do sprawy. Tu mamy zabójstwo a lump nie tylko nie siedzi ale ma jeszcze czelność mundur na grzbiet naciągać. Przez takich jak on ludzie nabrali pogardy do policji.