Nasyłał na swoje ofiary bandytów w ciemnych kominiarkach. Wykręcał korki, przecinał okablowanie elektryczne. Za pomocą młotów budowlanych i wytrychów włamywał się do ludzkich mieszkań. Decyzją ministra sprawiedliwości prawo do wykonywania zawodu stracił komornik przy Sądzie Rejonowym w Stargardzie Maciej Olejnik. Decyzja miała związek z rażącymi naruszeniami prawa oraz kilkoma prowadzonymi postępowaniami dyscyplinarnymi. Aktualnie bandyta Olejnik oczekuje za 5 spraw karnych.
Minister ustalił, że Maciej Olejnik dopuścił się następujących czynów: rażącego naruszenia przepisu art. 21 ust. 2 u.k.s.e. przez prowadzenie działalności gospodarczej bez zgody prezesa Sądu Apelacyjnego w Szczecinie oraz Rady Izby Komorniczej w Szczecinie. Polegało to na prowadzeniu bez wymaganego zezwolenia prezesa właściwego sądu apelacyjnego działalności gospodarczej w formie spółek prawa handlowego. Komornik Maciej Olejnik był jedynym udziałowcem i jednocześnie prokurentem samoistnym trzech podmiotów.
Rażąco naruszył art. 8 ust. 8 u.k.s.e. w ten sposób, że mimo iż zaległość w prowadzonych przez niego egzekucjach znacznie przekraczała sześć miesięcy, to prowadził on egzekucje z wyboru wierzycieli, nie będąc właściwym na podstawie przepisów kodeksu postępowania cywilnego.Ponadto miał dokonać rażącego naruszenia przepisu art. 8051 § 1, 2 i 4 k.p.c. i art. 867 § 1 k.p.c. w dwóch oraz naruszenie przepisów art. 33 ust. 1 u.k.s.e.
W prowadzonych postępowaniach komornik, między innymi, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, dokonując 23 stycznia 2014 r. zajęcia szeregu ruchomości zaniechał ustalenia w centralnej informacji o zastawach rejestrowych o tym, czy dłużnik jest zastawcą zastawu rejestrowego oraz kto jest zastawnikiem i prowadził mimo to egzekucję. W jednej ze spraw, w której dochodzone roszczenie przekraczało stokrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia Maciej Olejnik zlecił prowadzenie egzekucji asesorom komorniczym – wbrew dyspozycji art. 33 ust. 1 u.k.s.e.
Maciej Olejnik okradł szwagra dłużnika
Krzysztof Kempka pożyczył od szwagra samochód i pojechał do komornika wyjaśnić sprawę swojego długu, a ten zajął samochód! Opel, choć nie należy do pana Krzysztofa, zostanie zlicytowany w połowie grudnia. Właściciel auta żadnych długów nie ma.
Kilka tygodni temu pan Krzysztof Kempka dostał pismo od komornika ze Stargardu Szczecińskiego wzywające do spłaty ponad 7 000 złotych zadłużenia czynszowego za mieszkanie, w którym kilka lat temu mieszkał. Zdaniem pana Krzysztofa jego dług wynosi 2400 złotych. Dlatego postanowił wyjaśnić sprawę u komornika.
– Zadzwoniłem do szwagra i pożyczyłem od niego samochód, bo musiałem jechać ze Szczecina do Stargardu – opowiada Krzysztof Kempka.
Komornik przyjął pana Krzysztofa w swojej kancelarii. Rozmowa nie trwała długo.- Spytał, czym przyjechałem? A potem stwierdził, że rekwiruje samochód. Mówiłem, że nie jest mój, ale nie było dyskusji. Jak zszedłem na dół, to już była blokada na kołach, przyjechała laweta i go zabrali – opowiada Pan Krzysztof.
– Kodeks postępowania cywilnego mówi, że można zająć wszystkie ruchomości, które są we władaniu dłużnika. Władanie to znaczy, że jak piszę długopisem, to nim władam, a jak go odłożę, to nim nie władam – mówi Maciej Olejnik, były komornik przy Sądzie Rejonowym w Stargardzie Szczecińskim, który zajął samochód.
– Jest to opresyjne prawo, a komornik zachowuje się jak małpa, której dano brzytwę. Nie patrzy, czy to ma sens – uważa Jacek Kubiś, właściciel zajętego samochodu. Pan Krzysztof starał się udowodnić komornikowi, że samochód nie jest jego. Przedstawił dowód rejestracyjny, ale to nie pomogło.
– Niestety, większość ludzi zwyczajnie kłamie. Ja dostaję sfałszowane dowody rejestracyjne, sfałszowane pełnomocnictwa, faktury. Nie do mnie należy ocenianie tego, ja przekazuje to wierzycielowi i on decyduje – wyjaśniał Maciej Olejnik, były komornik przy Sądzie Rejonowym w Stargardzie Szczecińskim.
Kiedy właściciel samochodu dowiedział się, że jego opel został odholowany na parking strzeżony, próbował wyjaśnić całą sprawę. Bezskutecznie.
– Pojechałem na komisariat, żeby złożyć zawiadomienie, ale dyżurna powiedziała, że komornik ma takie prawo i odmówiła przyjęcia zgłoszenia – mówi Jacek Kubiś, właściciel zajętego samochodu.
Mężczyzna interweniował także u komornika. Ale ten odesłał go do wierzyciela, czyli do Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie.
– Tej osobie przysługuje prawo złożenia zażalenia do sądu na czynności komornicze i sąd może określić, czy ten samochód można licytować czy nie – mówił Tomasz Owsik-Kozłowski, rzecznik Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie. Właściciel samochodu złożył już pozew do sądu. Tymczasem jego samochód niedługo po tym został…zlicytowany za 3200 zł.