Zorganizowana grupa przestępcza to trafne określenie tak zwanej prokuratury oraz tak zwanych sądów w okręgu zielonogórskim. Podejrzenie istnienia takiej grupy podzielił tamtejszy Sąd Okręgowy.
Mafiozi w togach od wielu lat prześladują założycieli „Stop Krzywdzie” w Zielonej Górze. Dzielni działacze społeczni pod przywództwem Urszuli Cantemir oraz Kazimierza Heriana, ujawniają skalę przestępstw wśród tak zwanych sędziów i tak zwanych prokuratorów z tamtejszego okręgu. Pikiety, protesty, akcje ulotkowe, a także nagłaśnianie przestępczej działalności mafii w togach w środkach masowego komunikowania to trzon działań Stowarzyszenia.
Wrobić Cantemir
Wiceprezes Stowarzyszenia Urszula Cantemir stała się osobistym wrogiem numer jeden przedstawicieli lubuskiej kasty. Zatrzymania i kolejne oskarżenia są stałym elementem wojny, którą za pieniądze podatnika prowadzą z nią tak zwani sędziowie i tak zwani prokuratorzy. Udało nam się porozmawiać z pragnącym zachować anonimowość policjantem z zielonogórskiej policji, który zna kulisy polowania na Cantemir.
-Zastrzegam sobie, że rozmawiam z panem prywatnie i w żaden sposób nie wyrażam zgody na upublicznienie moich danych – na wstępie mówi policjant. -Sprawa nagonki na tą kobietę jest tak perfidna, że niejednemu z nas się zaciska pieść, kiedy prokuratorzy zlecają policji wyniesienie z jej prywatnego mieszkania wszystkiego co ma jakąkolwiek wartość by następnie oskarżyć okradzioną, że okradła męża – mówi mężczyzna.
Obyczajówka jak za komuny
Do walki z Urszulą Cantemir, zielonogórska prokuratura i tamtejszy sąd sięgnęli po moczarowskie, ubeckie metody z lat słusznie minionych. Wykręcili jej sprawę obyczajową z wątkiem kryminalnym. Jej były mąż przez 10 lat miał jakąś kobietę na boku. W końcu gdy podwójne życie Romana C. (męża naszej bohaterki) wyszło na jaw, postanowił złożyć do sądu pozew o rozwód i jawnie zamieszkać z kochanką. Wisiało jednak widmo uzyskania rozwodu z orzeczeniem winy Romana C. a taki scenariusz był dla Niego nie do przyjęcia. Uknuł więc plan wykreowania Pani Urszuli jako furiatki, osoby agresywnej i lekceważącej zasady współżycia społecznego.
Pierwszego dnia września 2011 r. do skupu złomu, w którym pracował przyjechała Jego żona – Pani Urszula. Roman nie był tam sam – przebywała z nim jego kochanka, Pani Lidia, która wyszła „na chwilę” po około dwudziestu minutach. To wtedy zdaniem Romana C. Pani Urszula miała wpaść w szał i dźgnąć męża nożem powodując u niego głęboką rane ciętą ramienia na długość 6 centymetrów. „Raniony” wezwał policję.
Coś jest nie tak
Jak wynika z notatki policji przybyli na miejsce funkcjonariusze rozpoczęli swoje czynności od… sprawdzenia trzeźwości uczestników zajścia. Następnie z latarkami chodzili po terenie skupu i szukali przedmiotu, którym Pani Urszula miała zranić męża. Nie znaleźli. Jej samej natomiast kazali wrócić do domu. Zamówiła więc taksówkę i odjechała.
Czy to nie dziwne, że policja wezwana z powodu usiłowania zabójstwa skupia się na badaniu trzeźwości i spacerowaniu po terenie skupu zamiast pomóc rannemu czy chocby wezwać karetkę ? I czy to normalne postępowanie, że niedoszłej zabójczyni policjanci każą wracać spokojnie do domu ? Otóż tak – jeśli weźmie się pod uwagę fakt wynikający z policyjnej notatki: „ranny po przyjeździe patrolu nie krwawi” (godz. 20:23).
Zapewne to pierwszy przypadek na świecie takiego samouleczenia, gdzie długa na 6 centymetrów i głeboka rana cięta w kilka minut samoistnie się zagoiła ! Mimo to dla nadania większego tragizmu całemu zdarzeniu i dla uwiarygodnienia zamachu na jego życie postanowiono wezwać pogotowie ale dopiero po wyjeździe Pani Uli – po upływie godziny od przyjazdu policji. Zrobili to sami policjanci zgłaszając, że mają „ugodzonego nożem z krwotokiem” ! (inf. z notatki policyjnej 20:47).
Mamy zatem cały szereg absurdów: mamy atak nożem powodujący poważne uszkodzenie ciała wymagające hospitalizacji powyżej 7 dni , które to obrażenie znika tuż przed przyjazdem policji. Mimo to, godzinę później mamy krwotok „rannego”. Karetka dotarła do rannego ale ten – mimo krwotoku „odmówił zabrania Go karetką„. Tak wynika z dokumentacji pogotowia ratunkowego. Ratownicy zostawili więc „rannego z krwotokiem” i wrócili bez pacjenta. Ów pacjent jednak okazał się być człowiekiem bardzo niezdecydowanym bo niespełna dwie godziny od wizyty medyków postanowił jednak skorzystać z ich pomocy przy tamowaniu krwotoku i o godzinie 20:47 pojawił się na SORze, gdzie Jego cięzki „krwotok” zdiagnozowano jako „lekkie zadrapanie” i odesłano do domu.
za wszystkim stoi bandzior w prokuratorskiej todze – Paweł Jankowski, znajomy Romana C.
Pewnego październikowego wieczoru do drzwi miekszania Pani Urszuli zapukała policja. Wraz z funkcjonariuszami był jej mąż – Roman. Weszli do mieszkania skąd wynieśli wszystko co tylko się dało – mówi Pani Urszula. Zostawili tylko meble. Policjanci robili za tragarzy. Jak ogołocili mieszkanie to zaplombowali wejście pod nieobecność Pani Urszuli.
Skąd taka nagła i nietypowa interwencja ? Roman C. zeznał, że tego wieczoru postanowił zabrac swoje rzeczy z mieszkania. Jednak będąc już pod kamienicą, w której mieszkał zauważył żonę wynoszącą w dużych siatkach jego prywatne przedmioty do kontenera na śmieci. Zadzwonił więc na policję z prośbą o interwencję.
Dziś wiemy, że sprawa wygląda zupełnie inaczej. Roman C. tego dnia ani razu nie dzownił na policję. Funcjonariuszami policji postanowił się posłużyć miejscowy prokurator – Paweł Jankowski. To on o godzinie 14:14 zadzownił po raz pierwszy na komendę zgłaszając, że żona Romana C. wyrzuca rzeczy pod nieobecność męża. Kolejny raz dzwonił o godzinie 19:14 i zgłosił, że żona nie chce wpuścić męża do mieszkania. Prosił też o skierowanie patrolu na ulicę kupiecką (gdzie mieszkała Pani Ula). Każde zgłoszenie zaczynał od przedstawienia się „prokurator Paweł Jankowski„.
Wszystkie wyniesione z domu przedmioty były wspólną własnością małżonków. Okradziną więc na polecenie samego Jankowskiego jest nie kto inny jak Pani Ula. Mimo to Paweł Jankowski właśnie ją oskarzył o kradzież przedmiotów należących do jej męża (!). Z resztą nie tylko o to – o zranienie męża nożem w skupie złomu – również. Pomysłodawcą obu niezaistniałych przestepstw jest on sam.
uporczywie słucha Radia Maryja
W zeznaniach Romana i Jego kochanki Lidii złożonych przed tzw. sądem w Zielonej Górze nic się nie trzymało kupy. Zeznania Jego przeczyły jej zeznaniom i odrwotnie. Mimo to, tzw. sąd, którym de facto była tylko jedna osoba – Oliwia Walkiewicz stwierdził: „Sąd dał wiarę zeznaniom pokrzywdzonego – są one spójne i konsekwentne w zestawieniu z zeznaniami z dochodzenia; sąd nie dał jedynie pokrzywdzonemu wiary, że po opuszczeniu mieszkania zamieszkał w samochodzie na parkingu pod tesco(…) „
To zastanawiające, że ta osobliwie błyskotliwa przedstawicielka lubuskiej kasty opiera się na zeznaniach „pokrzywdzonego” mimo, że w częsci podważa wiarygodnośc jego zeznań. Dlaczego więc daje wiarę w pozostałej częsci i to pomimo, iż przeczą one dowodom rzeczowym w postaci dokumentów ?
W uzasadnieniu wyroku czytamy również, że „ oskarżona nie stosuje się do zasad współżycia społecznego, często głośno słucha Radia Maryja, gdzie często puszczana jest muzyka religijna i żałobna”.
To nie żart ! 😀 O co więc chodzi z tym radiem Maryja ? Otóż jednym z pomysłów Pawła Jankowskiego było zarzucenie Pani Urszuli, że ta w środku nocy uporczywie słucha Radia Maryja z pieśniami żałobnymi, czym miała zadręczać mieszkającą za ścianą matkę Romana C.
Z tego powodu – jak zeznał Roman C. – raz musiał nawet wezwać policję. Dokładnie miało to mieć miejsce 12 grudnia 2011 lecz gdy funkcjonariusze zapukali do drzwi było już cicho. Zabrał więc udręczoną matkę z domu ze sobą, do swojej kochanki. Następnego dnia wrócił jednak ponownie, również i tym razem w asyście policji bo mama chciała zabrać swoje rzeczy.
Rzecz jednak w tym, że policja zaprzecza jakoby takie interwencje miały miejsce. Nie interweniowano ani w nocy ani nie asystowano Romanowi i Jego matce nastepnego dnia. Mimo to i za ten czyn Pani Urszula została skazana karą 32 stawek dzienych po 20 złotych, łącznie 640 zł. Symbolicznie ale niesprawiedliwie ! Liczy się jednak fakt skazania. Do sprawy rozwodowej – jak znalazł.
Warto dodać, że dziś Oliwia Walkiewicz nie jest już sędzią sądu rejonowego. Awansowała. Podatnicy dziś płacą więcej na utrzymanie tejże osobliwości. Została sędzią sądu Okręgowego.
jestem za tym, żeby prokuratorom ustawowo odebrać przywileje. Nie znam żadnych logicznych argumentów dla których należałoby je pozostawić. Pozostałość po PRLu.
Taki to prokurator i taka to sędzia jak z ku…..y zakonnica. Skorumpowani bandyci. Dlaczego rządzący w tym kraju pobłażają takim bandytom, dlaczego nie wy..rzą ich z urzedu na zbity pysk. Przecież to obraza dla Państwa, które nazywa się niesłusznie Państwem Prawa.
Ja pierdole, pokazujcie mordy tych cweli !
Zgadzam się z napisem na banerze ” przestępcy w togach za kraty” Natychmiast należy to zrobić, wyrzucić z urzędów to posowieckie ścierwo i w łańcuchach do kamieniołomów.
Nie mazadnych wątpliwości, że prokuratorzy i sedziowie z Zielonej Góry i Nowej Soli to zorganizowana grupa przestępcza. Pochodzę z tych terenów i wiem co piszę. To z całą pewnością skorumpowana grupa przestępcza, która nie tylko skazuje za kasę niewinne osoby wymyślając i przypisując im przestępstwa które nie zaistniały ale również mają miejsce wymuszenia haraczy, zastraszanie itp
Dokładnie tak
Temu skurwysynowi jankowskiemu powinno się zapiedolić kule w łeb ! Zabić gówno na miejscu !
A pozostałych skurwysynów w togach na dożywocia !!!
Aż się kurwa wierzyć nie chce, i te parszywe skurwiałe mordy pasą swoje pasożytnicze dupy z mojej pracy i łby zadzuerają. A we łbach gówno !
Wiecie kim jest prawdziwy intelektualista? To ktoś, kto znalazł coś bardziej interesującego niż kobiety. 🙂
Miałem doczynienia z „sędzią” Gowinem, łamanie prawa i podstawowych praw oskarżonego to norma u niego. Kłamanie do protokołu też. Proponuję nagrywać wszystko co się dzieje na sali bo słowo przeciw słowu to wiadomo, kto wygra. Albo gość nie zna przepisów prawa albo celowo je łamie, bo mu nikt z mafii nic nie zrobi.