Gang Olsena. Tak nazwać można Pawła Cybulskiego, Jacka Balcewicza, Stefana Miśkiewicza oraz Pawła Apiecionka. Kim jest ten kwartet egzotyczny? To pracownicy i byli pracownicy Zakładu Karnego w Stargardzie. Pierwszy dorobił się nawet funkcji wicedyrektora. Zapewne w myśl zasady: im więcej popełnionych przestępstw, tym w bezpiece wyższe zaproponują ci stanowisko.
Stargard Szczeciński. Miasteczko w województwie zachodniopomorskim. Perspektyw na znalezienie ambitnej pracy za godziwe pieniądze, prawie żadnych. Miasto rond budowanych co pięć kilometrów oraz hal produkcyjnych dla niewykwalifikowanej klasy robotniczej. Koterie, układy i sitwy. Głównie na styku sąd-prokuratura-policja. Miastem rządzi sądowo-prokuratorska mafia. W randze wiceprezesa sądu Kamila Klimczak- wyłudzająca kredyty na słupa i prowadząca niezarejestrowaną działalność gospodarczą socjopatka. W randze zastępcy prokuratora rejonowego, do niedawno Andrzej Paździórko, którego syn narkoman pobił policjantów udaremniających jego „dealowanie” pod jednym ze stargardzkich bloków. Były komendant policji Konrad Adamiak? Przestępca skazany za podrabianie dokumentacji w KPP na okoliczność wykorzystywania służbowego, nieoznakowanego pojazdu jako prywatnej taksówki. Nie dziwi zatem fakt, że lokalnym więzieniem kieruje złodziej prądu, nękający swoich sąsiadów, a jego najbliżsi współpracownicy to pospolici przestępcy.
– Jak ja się mam zresocjalizować?
– Panie redaktorze, my nie wymagamy zbyt wiele. Po prostu ja bym chciał, żeby resocjalizowały mnie osoby choć odrobinę mniej zdemoralizowane ode mnie – pisze w liście do Redakcji, proszący o zachowanie anonimowości osadzony. Pierwsza reakcja? Wybuch śmiechu. Weryfikacja informacji opisanych w liście wywołuje osłupienie. Prawie wszystko to prawda.
„Cieć” więzienny w randze… „funkcjonariusza”
Do „cieciowania” w Zakładzie Karnym nie garną się osoby wykształcone, ze znajomością języków obcych, o wysokim poziomie moralności, empatyczne, z predyspozycjami psychicznymi. To raczej oczywiste. Nikt z kwalifikacjami nie pójdzie pracować za 3500 zł, kiedy niewiele mniej zarabia się na kasie w Biedronce. Tak wykształceni ludzie, 100 kilometrów od polskiej granicy, otrzymają 2500 euro miesięcznie. Nie dziwi zatem fakt, że o pracę w formacji zwanej służbą więzienną ubiegają się głównie życiowi nieudacznicy, absolwenci zaocznych liceów,których pięciokrotne próby zdania matury legły w gruzach, byli wstawiacze okien, parkingowi, nalewacze benzyny oraz pracownicy na budowach. Nierzadko również zupełny margines społeczny. Uczynienie z takiego elementu „funkcjonariuszy publicznych” spowodowało, że element ten faktycznie uwierzył, że niesie w tym kraju nad Wisłą „kaganek resocjalizacji”.
Kradł prąd, bo nie wiedział, że to kabel z ZK
Paweł Cybulski to jeden z najbardziej znienawidzonych strażników więziennych w stargardzkim zakładzie karnym. Od niedawna jest zastępcą dyrektora tej jednostki. Lubi ciągnąć kabel. Najczęściej nielegalnie. – To stara historia. W czasie kiedy Cybulski mieszkał w przyzakładowym baraku. Przez lata „walił” prąd z zakładu. Czym to się skończyło? Sprawę umorzono, bo prokurator uznał, że Cybulski …nie wiedział, że to prąd państwowy. To parodia – mówi nam były pracownik zakładu karnego w Stargardzie, który miał z Cybulskim na pieńku. – Cybulski na charakter psychopaty. Nic dziwnego, że syn poziom zdemoralizowania ma taki jak ojciec. Trafił do więzienia, w którym rządził jego własny ojciec.
Nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu. Młody siedział za handel narkotykami. Kolega wypalił do niego „Cebula, na ch…j ci to było, wstyd ojcu tylko przynosisz”. Gówniarz pięścią uderzył strażnika więziennego w głowę i zaczął go kopać. Karnie został wywieziony wówczas do Zakładu Karnego w Nowogardzie – mówi nasz informator, były pracownik zakładu karnego w Stargardzie. Jak się okazało to nie jedyne problemy z prawem Cybulskiego.
„Nie możemy sobie z nimi poradzić”
Na przełomie 2019 i 2020 roku zgłosiła się do nas pani Elżbieta ( imię zostało zmienione), sąsiadka Pawła Cybulskiego. Kobieta jest nękana od lat przez Cybulskiego i jego syna, byłego więźnia. Obaj psychopaci uporczywie prześladują sąsiadkę i jej rodzinę wyzwiskami. – Oddają mocz pod moje drzwi, wydzwaniają do mnie domofonem, dobijają się do drzwi. To jest po prostu horror – mówi w telefonicznej rozmowie z nami kobieta. Potwierdza to jej mieszkająca poza Polską córka. – Mama nie ma sił na tych psychopatów. Sprawy w prokuraturze i sądzie przeciwko stalkerom Cybulskim toczą się od lat. Oni żyją w całkowitym poczuciu bezkarności – mówi kobieta.
Resocjalizuje z użyciem niebieskiej karty
– To się nie mieści w głowie, żeby pospolity złodziej i „house ninja” miał resocjalizować skazanych za przemoc domową, mówi w rozmowie z nami duchowny, będący kiedyś kapelanem więziennym w stargardzkiej jednostce. Mowa o Stefanie Miśkiewiczu, wychowawcy więziennym, który kilkanaście lat temu „wychowywał” swoją żonę za pomocą kabla od żelazka. -To jest człowiek zaburzony w stopniu nie dającym się wyleczyć. Za stosowanie przemocy domowej była u nich założona niebieska karta – wyjaśnia nam inny strażnik więzienny, który pracował kiedyś z Miśkiewiczem w jednym pokoju, jako wychowawca. – Największa beka jest jak kradnie jedzenie więźniom i na kuchni już wiedzą, że muszą mu przyszykować „czworaczki” na wynos. Potrafi ukraść nawet więzienne konserwy” – pisze w liście do Redakcji kasta.news osadzony, przebywający na pawilonie nr VI.
Balcewicz – as wszechczasów
– O tym zaburzeńcu powinno się napisać książkę pod nazwą „Psychopaci w SW” – kpi z byłego ciecia więziennego Jacka Balcewicza jego sąsiad z osiedla Zachód A9-klatka „b” w Stargardzie. – To co ten człowiek wyrabiał przez całe życie nie mieści się w głowie. To degenerat zdemoralizowany bardziej niż najzatwardzialszy kryminalista. Zainteresowani tymi rewelacjami, spotkaliśmy się z Panem Janem ( imię zostało zmienione) w Niemczech.
– Panie redaktorze, ja z balkonu obserwowałem tylko co Balcewicz wyciągał z regularnie parkowanego na kopertach dla osób niepełnosprawnych samochodu. On przez ostatnie 20 lat okradał to więzienie za kilkadziesiąt tysięcy złotych – śmieje się mężczyzna. – Był w stanie ukraść nawet koc więzienny z napisem SW – Pytamy zatem dlaczego ? – Tymi kocami handlował jeszcze w tamtym roku na OLX-ie. 150 zł za sztukę. Wrzucał na portale aukcyjne także ręczniki z napisem SW za 50-80 złotych w zależności od stopnia zniszczenia. Oprócz tego kradł torbami jedzenie, środki czystości. Kiedyś niósł do domu 6 skrzyń jabłek. Wszystkie z akcji sadowników dla więźniów. – To jest psychopata. Rysował sąsiadom samochody, gdy ci zwracali mu uwagę, by nie parkował jak idiota na miejscach przeznaczonych dla osób niepełnosprawnych.
– Może on jest niepełnosprawny psychicznie i posiada dokument uprawniający go do parkowania na kopertach ? Pytamy sąsiada ciecia więziennego Balcewicza. – Ależ skąd. Załatwił gdzieś na lewo dokument na niby chorą konkubinę, rzekomo leczącą się na stwardnienie rozsiane. W mojej ocenie, ta „choroba” to ściema – mówi sąsiad Balcewicza. – Jedno i drugie to śmierdzące lenie i nieroby. Najlepiej jest okradać ZUS na wymyśloną chorobę – dodaje
Z okradania więźniów Balcewicz zrobił sobie sposób na dorobienie do nędznej pensji
Były osadzony Witold Z ( dane zostały zmienione), jest jedną z ofiar ciecia więziennego w randze pralniczego Jacka Balcewicza. – Zrozum chłopie, że ten frajer chodzący po ulicach bokami, żeby nie dostać wp….l od swoich ofiar, zrobił sobie z okradania więźniów sposób na życie. Mechanizm był prosty – mówi podczas osobistego spotkania z nami były osadzony zakładu karnego w Stargardzie. – Pensje w takim pierdlu są niskie. Wszyscy sobie robią z gadów jaja. Śmieciarz ma większy szacunek w społeczeństwie niż gad więzienny. Babka na kasie w Netto lepiej zarabia niż taki gad. Dlatego oni odbijają to sobie.
Balcewicz wyspecjalizował się w tym najlepiej. Prowokował więźniów poprzez plucie im w twarz, podkładanie nogi, żeby się przewrócili. Niszczenie ubrań, niszczenie sprzętu RTV. Taki więzień nie wytrzymał, podszedł wywinął w pysk śmieciowi, nawyzywał go, a ten potem pozywał więźnia do sądu żądając 10.000 zł zadośćuczynienia za znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej. Balcewicz wybierał sobie do prowokacji osadzonych pracujących, albo zamożnych. Wszystko po to, żeby komornik miał z czego ściągać zadośćuczynienia. Taką metodą do nędznej więziennej pensji drugą wyciągał od więźniów.
„Wieloryb” Apiecionek spał w pracy, a podatnik płacił za utrzymanie nieroba
Wielu ludzi ciężkiej, uczciwej pracy, wstaje o 5 rano, aby zdążyć do pracy. Często zmianowej. Za opuszczenie miejsca pracy, a nie daj Boże spanie w trakcie pracy pracodawcy potrafią bezwzględnie zwolnić z pracy. To nie dotyczy jednak byłego ciecia więziennego Pawła Apiecionka. Jak mówi nam pracownica służby zdrowia zakładu karnego w Stargardzie, ten ważący 140 kg były cieć więzienny regularnie spał w trakcie pracy. Pytamy byłego osadzonego, czy potwierdza słowa pielęgniarki więziennej? – Ten knur w zasadzie zawsze spał. Zamykał się od środka w pokoju wychowawcy, rozkładał żarcie na biurku i jak się nażarł, to zasypiał. A jak zgłodniał to szedł się najeść „na miasto” – mówi nasz informator.
Pointa? Chyba niepotrzebna. Co by było, gdyby nie było zakładów karnych i aresztów śledczych? Gdzie takie odrzuty społeczne jak opisani w tej publikacji znalazły by pracę? Oni nie nadają się nawet do kopania rowów.
Leżę i płaczę ze śmiechu. Dawno czegoś tak dobrego nie czytałem. Napisz jeszcze chłopie o służbie zdrowia w tym burdelu na Alei Żołnierza. Woła o pomstę do nieba. Na lekarza czeka się miesiąc, na wszystko dają apap. Widzenia wstrzymane, nie możemy się spotkać z przebywającym tak członkami naszych rodzin.
PILECKI NA PREZYDENTA! PO PRZECZYTANIU TEGO TEKSTU JESZCZE JESTEM CZERWONY NA TWARZY I NIE MOGĘ ZŁAPAĆ TCHU ZE ŚMIECHU. OCZAMI WYOBRAŹNI WIDZĘ PILECKIEGO JAK JEST POSŁEM I WPADA DO TEJ PUCHY Z KONTROLĄ XD. JAK ON ICH POJECHAŁ BEZCZELNIE PO TYCH KLAWISZACH W TYM TEKŚCIE TO SZCZĘKA OPADA. NOWY WYROK NA STO TYSIĘCY ZŁOTYCH GRZYWNY NA BANK XD
Ten typ w tej niebieskiej koszuli jak psychopata wygląda 😉
To co Pan pisze w tym artykule to jest tylko promil to co się w ZK wyrabia, widziałem dużo rzeczy, alkohol narkotyki, pijani klawisze na służbie śpią po pół dnia w dyżurach albo gdzieś po kontach, a jedzenie jedzone jak w restauracji ja muszę a złodziej dostanie pół kotleta, a w kuchni i magazynie można wszystko załatwić, takie 2 punkty dystrybucji
Jak czytam lub słucham „mądrych” co to mówią, że w zakładach karnych więźniowie są tak dobrze karmieni i nic nie robią to mnie krew zalewa, niech jeden z drugim idzie i posiedzi to zobaczy jak jest dobrze, teraz zamykaja niewinnych a bandyci chodza wolno to dostać sie będzie łatwo, nie spróbują tej dobroci. Nie wszyscy oczywiście ale większość klawiszy to zepsute bezmózgi wynoszące sie i pastwiące nad niewinnymi. To nie osadzeni są patologią tego kraju tylko prokuratorzy, sędziowie i służba więzienna. Aroganci i złodzieje, rewelacyjnie Pan Tomasz opisał to bagno
Droga Redakcjo, proponuję ten artykuł przesłać do Naczelnej Służby Więziennej , do Ministerstwa Sprawiedliwości oraz do wszystkich zakładów karnych w Polsce. To nie osadzeni potrzbują resocjalizacji tylko te matoły, którym woda sodowa do głowy uderza i wydaje im sie, że mogą wszystko.
Ale jazz :D. Czytam ten tekst i już uwielbiam jego autora 😀
sama prawda brawo dla autora!